Za sprawą firmy Ronzo, po raz kolejny zrobiło się głośno na temat wykorzystania owadów w gastronomii.
Ronzo to firma założona przez Jacka Janickiego, który wpadł na innowacyjny pomysł sporządzania wysokobiałkowych szejków i batonów na bazie mączki ze świerszczy. Przez kilka lat prowadził batalię z Sanepidem o dopuszczenie sprzedaży jego wyrobów na polskim rynku. Ostatecznie poddał się i… z powodzeniem prowadzi swój biznes sprzedając produkty w innych krajach Unii Europejskiej.
Gdzie leży problem, postanowiliśmy zapytać samego Jacka:
Nasz sprawa jest dość złożona z racji tego, że jest to żywność innowacyjna i wymaga autoryzacji. Niektóre kraje, w których złożyliśmy zapytanie o możliwość sprzedaży, pozwoliły i zaakceptowały owady i nie wymagały autoryzacji. Staraliśmy pokazać się takie same argumenty jak firmy w innych krajach, ale nie zmienili u nas stanowiska.
Sprawa jest o tyle kuriozalna, że produkty Ronzo są w pełni bezpieczne dla ludzi. Firma zakupuje owady od producentów działających na podstawie norm HACCP i amerykańskiego FDA. Owady jako środek spożywczy były też wielokrotnie udostępniane do degustacji przez państwowe uczelnie, jak np. Uniwersytet Rolniczy z Krakowa. Co warte podkreślenia, w niektórych krajach UE (Belgia, Dania, Holandia, Austria i Wielka Brytania) sprzedaż owadów jest dozwolona, o czym wspomina Pan Jacek Janicki:
Do tej pory, sprawą dyskusyjną było, czy całe owady wchodzą w tą ustawę czy tylko części (nogi, skrzydła). Niektóre kraje zdefiniowały ustawę, że tylko części wchodzą pod ustawę o nowej żywności, a całe owady nie. Dlatego też dopuszcza się je do sprzedaży. Co powinno oznaczać, że po dopuszczeniu danego produktu spożywczego do obrotu w UE można sprzedawać go w każdym państwie członkowskim UE. Jednak w PL jak i innych krajach nie interpretują tej ustawy.
Co z rzymską zasadą “in dubio pro tributario” (co nie jest zabronione, to jest dozwolone)? Okazuje się, że Sanepid nie tyle nie pomaga polskim przedsiębiorcom, co wręcz przeciwnie. Sprawę sprzedaży owadów przez Ronzo Sanepid zgłosił do prokuratury twierdząc, że brak jest unijnych przepisów w tym względzie. Tymczasem UE wydała w 2016 roku 3 miliony euro na popularyzację spożywania owadów.
O problemach polskich przedsiębiorców z serwowaniem owadów czytamy od co najmniej 3 lat. Sanepid zamknął już dwie restauracje: warszawską Co To To Je i łódzki Insekt Bar, które miały zarezerwowane stoliki na kilka miesięcy naprzód. Skoro nic nie zmieniło się przez 3 lata, to zapewne nie zmieni się przez kolejne. Sanepid zamiast zgłaszaniem ludzi do prokuratury nie zajmie się nagle proponowaniem zmian w ustawodawstwie. Wątpliwe również, aby posłowie sami od siebie zajęli się tak niszową sprawą, jak sprzedaż owadów.
O zamiary lobbingu na rzecz liberalizacji przepisów w polskim ustawodawstwie zapytaliśmy Krajową Radę Gastronomii i Cateringu, jedną z największych organizacji skupiająca gastronomów i wielokrotnie wypowiadającą się w rządowych raportach. Marcin Zawadzki, Doradca Przewodniczącego Prezydium KRGiC:
KRGiC stale stara się podnosić komfort i jakość prowadzenia działalności gastronomicznej w Polsce. Jesteśmy w kontakcie z administracją publiczną poszukując sposobów liberalizacji rynku, z uwzględnieniem potrzeb konsumenta. Jeśli wskazany problem zostanie w szczegółach zgłoszony KRGiC, zajmiemy się nim i zastanowimy nad dostępnymi działaniami.
Zostaw komentarz